To miał być stanowczy bojkot. Poważna życiowa decyzja – bo przecież jestem kibicem, ulepionym z tej samej gleby, co Jerzy Pilch. Też uważam, że czas mierzymy od piłkarskich mistrzostw do kolejnych. Życiorys i konkretne wydarzenia porządkuję przy pomocy kolejnych mundiali i mistrzostw Europy. Łatwo jest narzucić sobie post od mięsa, będąc wegetarianinem. Ja, w tym przypadku, jestem piłkożercą, więc pomysł bojkotu katarskich mistrzostw miał dla mnie znaczenie fundamentalne. Miał być najpoważniejszym zadaniem, z jakim dotychczas się mierzyłem.
Przyczyny bojkotu są jak najbardziej naturalne i uzasadnione moralnie. Bo przecież mundial został przez Katarczyków w ordynarny sposób kupiony (korupcja). Bo przecież organizowany jest w kraju, w którym łamane są prawa człowieka, a przy budowie stadionów ginęli ludzie. Bo to impreza bogatych, organizowana dla bogatych (a przecież futbol, u zarania, miał wizerunek najbardziej demokratycznego i ponadklasowego sportu). Bo przecież mistrzostwa organizuje FIFA, obrzydliwa organizacja, charakterem przypominająca mafię (piszę bez obcinki, bo mam świadomość moich nikłych zasięgów i liczę, że nikt z tej obrzydliwej mafii mnie nie dojedzie prawnie). Powodów do bojkotu mistrzostw jest sporo, a jednak już niebawem zasiądę przed telewizorem i będę jarał się kolejnymi meczami. Czyli – zbojkotuję wcześniej zaplanowany bojkot.
Czas na tłumaczenia. Nie będę ukrywał, że czuję podnietę kolejnym już mundialem w moim życiu (dziewiątym, oglądanym świadomie!) i po prostu trudno byłoby mi go zbojkotować. Byłem hardy i buńczuczny przed awansem Polski na mistrzostwa – czego kompletnie się nie spodziewałem. Wiem, że będzie to mundial pożegnań – czyli ostatnia szansa na zdobycie trofeum przez mojego ulubieńca Messiego, jego antagonisty Ronaldo, istnieje duże prawdopodobnieństwo, że po raz ostatni na imprezie tej rangi zobaczymy Lewandowskiego, Neymara, Modricia i kilku innych wielkich. Jednak postanowiłem zbojkotować bojkot również z innych powodów – doszedłem bowiem do wniosku, że olewanie akurat tego mundialu będzie hipokryzją. Dlaczego?
We wstępie wymieniłem bowiem kilka fundamentalnych powodów do potencjalnego bojkotu mistrzostw. Mam więc kilka pytań, które zadam tym wszystkim, mocno oburzonym moim wyznaniem: czym różnią się Mistrzostwa Świata w Katarze od kilku poprzednich, organizowanych przez Fifę? Mundial został kupiony przez Katarczyków – to fakt. Czy ktoś da mi gwarancję tego, że i poprzednie wybory gospodarzy były przeprowadzone uczciwie? Włącznie z EURO 12’, organizowanym przez Polskę i Ukrainę? Tak, tę gwarancję może dać mi jedynie naiwniak. Mistrzostwa są organizowane w kraju, gdzie łamane są prawa człowieka – to fakt. Przypominam jedynie, że poprzednie mistrzostwa, którymi tak się jaraliśmy, organizowała Rosja. Super-demokratyczne państwo, prawda? Ponadto w 2018 roku minęły cztery lata od ataku Rosjan na teren Ukrainy i słyszałem jedynie dość nieśmiałe szepty niezgody, które tonęły w obrazkach Putina, ściskającego się z innymi politykami, piłkarzami, a przede wszystkim działaczami Fifa. Prawdą jest też, że mundial w Katarze to impreza organizowana przez bogatych dla bogatych. Natomiast warto też poczytać więcej o mistrzostwach w RPA (2010), Brazylii (2014) i oczywiście Rosji (2018). O tym, jak państwa o ogromnym odsetku ludzi biednych wykładały miliardy monet na budowę nikomu niepotrzebnej infrastruktury, kosztem milionów zwykłych zjadaczy chleba. Fragment raportu ekonomicznego (który znalazłem w niezłej książce „Futbonomia” Simona Kupera i Stefana Szymańskiego) jest wprost przerażający – na imprezie finansowo traciły państwo i zwykli ludzie, a zyskała Fifa oraz globalne korporacje. Nie mieliśmy jednak problemu z podniecaniem się meczami wielkiej Hiszpanii, Niemiec, czy Francji, prawda?
Sprawa jest prosta – piłka nożna to wspaniały sport, a organizacje piłkarskie (FIFA, UEFA) to gówno, rak i szambo. Faktem jest, że śledząc wydarzenia piłkarskie na najwyższym poziomie, tuczymy tego potwora. Legitymizujemy jego brudną kasę. Grubą kasę – dodajmy. Czy jest jednak inaczej w przypadku innych dziedzin życia, które wzbudzają nasze zainteresowanie? Czy ktoś jest w stanie mnie przekonać, że filmy które oglądamy, programy telewizyjne, które wzbudzają nasze zainteresowanie są finansowane czystymi pieniędzmi? Czy możemy być stuprocentowo pewni, że globalny producent żarcia, którym lubimy się zajadać, jest nieskazitelny etycznie? Producent ciuchów, w których chodzimy, nie wyzyskuje biednych mieszkańców krajów, brutalnie uznanych przez ludzkość za trzeci świat? Interesujemy się piłką, zarządzaną przez gangsterów – ale interesujemy się również polityką, szołbizem, które opanowane są przez podobne monstra. Po prostu daliśmy sobie ukraść piłkę nożną. Podobnie jak daliśmy sobie ukraść inne dziedziny życia, na których zbijać można wielką kasę. Bojkotując mundial, musiałbym zbojkotować 80% rzeczy, które mnie interesują, z których na co dzień korzystam.
Tyle na moją obronę!
2 thoughts on “BOJKOT BOJKOTU”
Mam wrażenie, że w sumie to się cieszysz, że znalazłeś sposób na usprawiedliwienie przed samym sobą faktu rezygnacji z bojkotu mundialu. Nie oceniam tego. Uważam, że każdy w mniejszym czy większym stopniu jest hipokrytą. Świat nie jest czarno-biały i tylko od naszej wrażliwości zależy jak dużo zła jesteśmy w stanie tolerować. Ale nie zgadzam się z pewną logiką. Piszesz, że rezygnacja z tego mundialu byłaby hipokryzją, bo przecież poprzednie też były kupione, organizacja w Rosji była skandalem, podobnie jak w biednych krajach, które mogłyby lepiej spożytkować pieniądze. Ja bym powiedział, że bojkot obecnego mundialu byłby właśnie przerwaniem całego łańcucha hipokryzji. Przyznaniem, że tolerowanie czy milcząca akceptacja całego tego procederu była zła – ale od dzisiaj koniec. Piszesz też, że nikt nie jest w stanie dać 100% gwarancji, że w innych obszarach korzystamy z produktów czy usług, których dostawcy są nieskazitelni etycznie. Zgoda, ale to nie to samo, co kupowanie od kogoś, kto na 100% nie działa etycznie. A co do tego, że Katar nie jest wzorem działania etycznego nikt chyba nie ma wątpliwości. Co więcej, prawie na pewno duża część firm nie działa do końca fair. Ale czym innym jest tolerować prawdopodobieństwo, że być może kupujesz jogurt od firmy, która unika płacenia podatków albo nawet zatruła wodę w rzece niż przymykać oko na łamanie praw człowieka czy wręcz nieliczenie się z życiem ludzkim. Ciężar gatunkowy zupełnie różny.
Gdyby Twój przyjaciel okazał się notorycznym złodziejem – czy pomyślałbyś, że wcześniej już kogoś pobił, wyłudził kredyt, oszukał pracodawcę – i skoro wcześniej nie zerwałeś znajomości, to gdybyś teraz to zrobił to byłaby to hipokryzja? Albo, że nie możesz przecież zagwarantować, że inni Twoi znajomi też nie kradną? No ale to Twój przyjaciel i to Ty musisz zdecydować, czy nadal nim będzie.
To prawda… 😉