- KLAWA REKLAMA DLA MŁODZIEŻY
Ten typ reklamy dla młodzieży stworzony jest zazwyczaj przez ludzi, którzy byli młodzi w czasach, gdy chłopaki były morowe, a dziewczyny klawe. I choć autorom wydaje się, że są wciąż młodzi duchem, wciąż są spoko, każą do siebie mówić na ty (Boguś! Jaki pan? Panów to za komuny przepędzono!), słuchają Lady Pank i z kilku włosów są w stanie skonstruować kuca, to jednak z młodzieżą mają już niewiele wspólnego.
Reklama ta często opiera się na buncie, konfrontacji młodzieżowej fajności z dogmatyzmem staruchów (często w przerysowanej formie), jednak fajność młodzieży przestaje być wiarygodna, kiedy mówi ona młodzieżowymi tekstami, przepisanymi z literatury Bahdaja i Musierowicz. To typ kul reklamy, z chłopakami w dechę, którzy dadzą się karnąć na hulajnodze, wrzucają na luz i nie pękają. Przekaz nie osiąga celu, jakim jest dotarcie do zbuntowanej, charyzmatycznej i krnąbrnej młodzieży. Jej wartość mogą docenić jedynie pięcio-sześciolatki – i to te bardziej grzeczne. One nie będą w stanie wymusić na starych kupna gumy do żucia, nie wspominając już o rowerze, czy grze komputerowej.
Lajtowo poszło, bujajcie garba.
- PRAWDZIWA REKLAMA DLA MŁODZIEŻY
Istnieją jednak młodzieżowe reklamy, wyprodukowane przez prawdziwych specjalistów, asów marketingu, mających świetny kontakt z młodzieżą. Poznają ją zazwyczaj w klubach nocnych, popijając drina i wciągając kreskę. Te asy wiedzą, że jedyną wartością, cechującą współczesną młodzież, jest splendor i luksus.
Prawdziwą reklamę dla młodzieży cechuje zróżnicowana kolorystyka – która przywodzi odbiorcom przyjemne wspomnienia pierwszego kwasa. W przekazie należy koniecznie eksponować piniądze, dużo piniędzy, fruwające piniądze, trzeba też wcisnąć gdzieś luksusową furę i obwiesić bohaterów toną biżuty – w przypadku problemów budżetowych na pomoc z pewnością przyjdzie przyjaciel Edek ze skupu złomu.
Wokół bohatera powinny koniecznie bujać się tak zwane dupery, dodatkowym atutem będzie z pewnością zatrudnienie jakiegoś czarnoskórego. Muzyka – w grę wchodzą jedynie tłuste bity i rymy. Różnicę robi jednak ich jakość. Jeżeli producentów stać na takiego Tedego, to kampania z pewnością okaże się sukcesem. Gorzej wypada zatrudnienie osiedlowych wannabies. Ci nieszczęśnicy, zwabieni możliwością zarobienia pięciuset złotych, silą się na rymy krawczykowskie („szklanka-koleżanka”), rymy siłowe („dezodorant-obora”), rymy o deficycie kreatywności („drina polej pod sieradzki olej”), tracąc przy tym na zawsze szacunek ludzi ulicy.
- SPRZĘT RTV I ELEKTRONIKA
JEEEEDZIEMY, KURWA!!! SIWY, DAJESZ NA FULLA, JEST ZAJEBIŚCIE, NAPIERDALAMY PO CAŁOŚCI, ALE JAAAAZDA!!!
Tę reklamę usłyszysz w kuchni, usłyszysz w toalecie, usłyszysz nawet w wannie, bo jest o jakieś 30% głośniejsza od pozostałych. I koniecznie, koniecznie musisz, po prostu musisz ją usłyszeć, bo jest zajebista, zajebistaaaa, słyszysz?!
Producenci sprzętu RTV zdiagnozowali, że ich najwierniejszymi klientami z jakiegoś powodu są półdebile. Musi być głośno, musi być znany hit o profilu dyskotekowym, ale wiecie, taki zajebisty. Najlepiej, kiedy zapodamy zagraniczny przebój z koślawie przerobionym polskim tekstem („ceny w dół, daddy cool”). Odbiorcą tej reklamy ma być człowiek o jednoczesnym deficycie i potrzebie atencji. Jej brak rekompensuje sobie hałasem, hałaaaasem. I swoją niepodważalną zajebistość demonstruje nowymi głośnikami, którymi zagłusza „Orkiestry Dęte”, puszczane przez sąsiada, dudnieniem basów, które zwabią każdą, przechadzającą się po rynku prowincjonalnego miasteczka, samicę. Aspiracje niewątpliwie wzrosły, nie wystarcza już Audi 80 w garażu, teraz poczucie spełnienia daje gigantyczna plazma, zasłaniająca całą ścianę i dżakuzi w piwnicy, gdzie jeszcze czterdzieści lat temu dziadek Zdzisek toczył prawdziwą wojną o kartofle ze szczurami.
- PARY PO 30 – TRYB: WIELKOMIEJSKI
Reklamodawcy zauważyli, że w przedziale wieku 30-40 gatunek ludzki zwolna decyduje się na łączenie w pary. Są jednak dwa modele reklam, wprost stworzonych dla tego przedziału wiekowego. W przypadku pary wielkomiejskiej akcja dzieje się zazwyczaj w wystylizowanych wnętrzach eleganckiego mieszkania, jakie znamy z serialu „Na Wspólnej”. Bezdzietna para słucha zazwyczaj smooth jazzu, przyłapana jest przez kamerę na wspólnym posiłku przy winie (i uwierzcie, oni z pewnością nie będą wpierdalać sznycla!), oglądaniu modnego serialu, ćwiczeniach na stacjonarnym rowerku, ewentualnie wspólnym gotowaniu. Pierdzą do siebie pseudo-intelektualnymi dialogami i już po chwili masz wrażenie, że oglądasz właśnie słabą podróbkę jednego z filmów Woody Allena. Są szczęśliwi, bo właśnie wzięli super-atrakcyjny kredyt w banku, wybierają się na wczasy do egzotycznych krajów, albo chociaż będą wspólnie wdupiać ekskluzywne żarcie z korporacyjnych bonów.
- PARY PO 30 – TRYB: PROWINCJA
Dla tak zwanej pary prowincjonalnej przygotowano inny przekaz. Łatwy, szybki, konkretny, bez zbędnych metafor. Bo wiadomo: jak prowincja to szóstka dzieci (przecież tam nie znają antykoncepcji, hłe hłe! Przecież pińsetplus biorą, hłe hłe!), baba siedzi w domu z bąbelkami, stary styrany po robocie (jeżeli jeszcze nie wyjechał do Holandii na magazyny), więc nie ma czasu na nikomu niepotrzebne subtelności. Podkład muzyczny w stylu ‘wesołe elektro’ i konkret: kurczak za 8,99 do środy, czteropak Harnasia po 5,99 – tylko do końca tygodnia! Tylko tyle i aż tyle.
- PLUS CZTERDZIEŚCI – WARIANT: KOBIETA
Z badań, przeprowadzonych przez prężne agencje reklamowe wynika, że 98% wszystkich małżeństw rozwodzi się jeszcze przed czterdziestką. Dlatego reklamy, skrojone pod tę grupę wiekową, przeznaczone są osobno dla kobiet i mężczyzn. Nacisk na budowanie wspólnoty płci widać szczególnie w przypadku kobiet. „Tak jak wszystkie kobiety…”, „jestem samodzielną kobietą i dlatego…”, „każda z nas jest bohaterką…”. Zastanawia namolne wbijanie do głowy, że każda kobieta jest wyjątkowa – co jest bzdurą, bo znam mnóstwo niewyjątkowych kobiet, jak i niewyjątkowych mężczyzn. Twórcy reklam zachowują się niczym nieudolni psychoterapeuci, którzy na każdym kroku muszą podkreślać, że bycie kobietą to prawdziwe bohaterstwo. Jesteś zwyciężczynią, jesteś zwyciężczynią… I faktycznie, na krótkich filmach widać, jak kobiety bohatersko radzą sobie z wyborem sałatki, lub nietrzymaniem moczu. A podobno co trzecia z Was nie trzyma moczu – tak przynajmniej mówią w reklamach!
- PLUS CZTERDZIEŚCI – WARIANT: MĘŻCZYZNA
Jeżeli obraz kobiety w reklamie wydaje Wam się brutalny, to przeczytajcie teraz, co twórcy reklam myślą o facetach plus czterdzieści. Otóż są to niespełnieni frustraci seksualni, gawędziarze-erotomani, do których dotrzeć można jedynie żartem o charakterze fizjologicznym. W tym przypadku często stosowana jest pełna dwuznaczności i dowpcinych (ha,ha!) skojarzeń „reklama jajcarska”. Jej twórcy chętnie wykorzystują w niej takie słowa, jak „jaja”, „parówka”, „donice”, „bidony”, „pierożek”, „pukać”, „wsadzać”. Ułatwione zadanie mają ci, którym przychodzi reklamować rury, przetykacze, wyciory, ale i motywy świąteczne (Boże Narodzenie – Mikołaj i jego wór, Wielkanoc – jaaaajaaa) dają szerokie pole do popisu. Standardowy odbiorca nie dość, że jest kretynem (czy fraza ‘przetkać rurę’ jeszcze kogoś bawi?), to jeszcze niespełnionym seksualnie nieudacznikiem – pokazywany jest bowiem najczęściej w gronie innych podobnych facetów. Na grzybach, rybach, w garażu. „Całe życie z wariatami, jebać miłość maczetami!”.
- PLUS PIĘĆDZIESIĄT – REKLAMA Z HUMOREM
W przypadku reklam, skierowanych do pięćdziesięciolatków, musimy odnotować wyraźny zwrot w kierunku komórki rodzinnej. Są niczym kino familijne, „Doktor Quinn”, „Domek na prerii”, międzypokoleniowe, lekkostrawne i – uwaga! – dowcipne! Stosując gogolowską zasadę „z kogo się śmiejecie, z samych siebie się śmiejecie”, prezentowana jest zazwyczaj zwykła przeciętna rodzina z bohaterami o klasycznych imionach (Rysiek, Marian, Grażyna, Krysia). Bohaterowie zderzają się z perypetiami dnia codziennego – zatkany zlew, złe oceny Aldonki w szkole, brak kasy na wczasy. Lejtmotivem bywa safandułowaty ojciec, lub dziadek, ewentualnie rozhisteryzowana matka, plus przemądrkowane i zblazowane dzieci. Karuzela śmiechu jest nie do zatrzymania – przecież ktoś musi zastąpić na stałe zabawnego wujka Henryczka, który podczas rodzinnych imprez opowiada anegdotę z wakacji na Zakyntos, gdzie jego żona (oczywiście: Mariolka) zrobiła kupę do bidetu.
- SENIORZY
Leki, piguły, maści.
Zgodnie z założeniami reklamodawców seniorzy powinni wydawać swoją kasę głównie na leki, bo w innym przypadku niedługo umrą (a jak nie wydadzą, to nie umrą?). Oczywiście zostaje niewielki procent reklam, dotyczących branży czasu wolnego seniorów, lecz w tym przypadku podejście do osób wiekowych jest boleśnie stereotypowe. Babka: goń do kuchni, goń do garów! Dziadek: zapierdalaj do z kosiarką ogrodu! Jednak pozycję dominującą przejęły naturalnie reklamy leków, które podzielić możemy na dwa typy.
Reklama jajcarska: W niektórych reklamach subtelnie przemycany jest dowcip przez wielkie „De”, bazujący na nabijaniu się z nieporadności ludzi starszych. Dziadek z demencją, który zapomniał, po co wyszedł z chaty. Babcia, która niespodziewanie upuściła moczu i teraz chodzi bardzo smutna. Niby tragedie, ale na wesoło.
Reklama-straszak: Tu nie ma miejsca na humor, tu chodzi o ludzkie życie. Prezentowane są dramatyczne sceny, kiedy ulubionemu seniorowi odcina prąd i pakują go w karetkę. Albo zgina go w pół, a przecież już za moment spodziewa się odwiedzin psotnych wnuków. Historie te kończą się happy endem – pomocne okazują się medykamenty o nazwach wziętych wprost z seriali science-fiction.
Co ciekawe, taki obraz społeczeństwa mają nie tylko twórcy reklam, ale i scenarzyści większości seriali telewizyjnych, część dziennikarzy, a przede wszystkim kabareciarze. Ich perspektywę można poszerzyć dodatkowo o chłopa przebranego za babę, księdza-pedofila, geja mówiącego takim śmiesznym głosem, kaczora, teściową i klasycznego pijaka.